Recenzja maski „Złoty Argan” od Meela Meelo
Dziś opowiem Wam o naturalnej masce do włosów, na którą składają się olejki bazowe i eteryczne oraz ekstrakt z ostrej papryki.
Firma Meela Meelo istnieje od około pięciu lat na rosyjskim rynku kosmetycznym. Jego charakterystyczną cechą jest to, że produkty do pielęgnacji twarzy, włosów i ciała powstają z naturalnych składników. Każdy produkt kosmetyczny przechodzi szereg badań laboratoryjnych, które określają jego bezpieczeństwo chemiczne i mikrobiologiczne.
Maska przeznaczona do włosów jasnych, produkt z olejkiem arganowym i marokańskimi przyprawami odżywia włosy i skórę głowy, regeneruje po farbowaniu, usuwa łamliwość i suchość, nadaje lustrzany połysk, stymuluje wzrost włosów.
Sposób stosowania: Nałóż maskę na wilgotne włosy, energicznie masując skórę głowy. Załóż czepek kąpielowy lub owiń skórę głowy folią, dla wygody i dla zwiększenia skuteczności maski nałóż na folię ręcznik lub ciepłą chustkę.
Czas utrzymywania maski wynosi od 40 minut, jeśli chcesz, możesz zostawić maskę na noc. Po nałożeniu dokładnie spłucz włosy szamponem (2 lub trzy razy w zależności od właściwości włosów), wysusz i ułóż jak zwykle. Maseczkę można nakładać raz w tygodniu lub dwa do trzech razy w tygodniu w ramach intensywnego kursu odbudowy włosów.
Na poniższym zdjęciu dodałam też do maseczki kilka kropel olejku paczulowego i efekt bardziej mi się spodobał.
Kompozycja: naturalny olej z mango, naturalny olej kokosowy, naturalny olej arganowy, ekstrakt z ostrej papryki, naturalne olejki eteryczne z cynamonu i słodkiej pomarańczy. Okres przechowywania takiej maski wynosi 6 miesięcy.
O masce: maska ma jasny bogaty aromat, są nuty cytrusowe i cynamon, ale nie pozostaje na włosach. Konsystencja nie jest zbyt gęsta, dzięki czemu łatwo rozprowadza się na włosach, maska jest żółtawo-mleczna.
Wynik: Maseczkę używam raz w tygodniu, nakładam ją na wilgotne włosy i skórę głowy, wykonując kolejny lekki masaż, rozgrzewam maskę i chodzę z nią na około godzinę, czasem dłużej. Następnie 2-3 razy zmywam maskę szamponem i nakładam nawilżającą odżywkę. Zwykle do maseczki dodaję też olejek lawendowy lub paczulowy.
Po masce włosy są odżywione, ale końcówki są nadal przesuszone i wymagają dodatkowej pielęgnacji. Włosy są lśniące, miękkie w dotyku i gładsze niż zwykle. Nie kupię go za drugim razem, są do niego bardziej udane produkty, ale zdecydowanie zasługuje na uwagę, szczególnie biorąc pod uwagę jego skład.